![]() |
![]() |
![]() |
|
|
OBŁĘD Szaleniec otulony pogardą świata. Ten, który widzi więcej niż powinien. Roześmiane twarze w maskach, Utopione w idiotyzmie Skradają się, by go pochłonąć W lśniącozębne paszcze. Jaką radością jest Dolina Mgieł. Senna, bez dna. Wilgoć koi rany. Nie wiem, skąd się wzięły. Nie narodziły się i nie umrą. Nie chcę iść, nie umiem, Tą drogą do nikąd. Pozwólcie mi tu zostać, W tej Dolinie Mgieł, Gdzie ciemność koi rany, A krew zaspokaja głód. Liczba czytań: 1859 || Liczba głosów: 0 ![]()
|
Copyright © 2006 - 2019 PoemProject