![]() |
![]() |
![]() |
|
|
Nasze habanero Chronimy Siebie przed ciosami Obcych, by później ranić - częściej i mocniej. Gotowi przyjąć za drugą połowę karę pręgierza, łoże madejowe - taka w nas miłość. Potem się znowu przypalamy żalem, batem słów ostrych chłostamy nawzajem - z podwójną siłą. Niech ktoś nieznany, przy twarzy partnera, choć raz spróbuje cebulę obierać - straci swą rękę. Po czym patrzymy, sól wcierając w rany, jak w łez jeziorze tonie ukochany - o wiele częściej. Wznosimy twierdzę przed odległym wrogiem, by w niej osłaniać najbliższą osobę - strzec jej zaciekle. Bezpieczni bardziej, gdy świat za murami, znów się stajemy swymi oprawcami - w prywatnym piekle. Wybaczy oko sińca pięściom cudzym, skóra zapomni szram toksycznym ludziom - w końcu to bliźni. Ciężko nam tylko wskrzesić zaufanie, skleić solidnie dwa serca złamane - przestać się krzywdzić. ![]()
|
Copyright © 2006 - 2018 PoemProject