![]() |
![]() |
![]() |
|
|
plastikowe klapki nie sądziłem że kiedykolwiek przyjdzie mi słyszeć żałość kundli z krzywym zgryzem wycierających człowieczeństwo gumką myszką strzepujących jak łupież własną godność do niedawna autonamaszczeni gieroje samozadowoleni którym zbieg okoliczności poszedł na rękę oślepiając już i tak chorego ślimaka z przepastnej muszli zapach cierpiętniczego potu na nieostygłych pryczach do dziś wyleguje się w Traiskirchen z szeroko otwartych okien wyfruwają idee na pożółkłych wiecznie-sierpniowych ulotkach z końcem lata pęcznieje wstyd którego nie osłodzi pocztówka z Antalya na lustrze uczucia i myśli same potykają się o dziecięce plastikowe klapki zgubione na torowisku Liczba czytań: 403 || Liczba głosów: 0 ![]()
|
Copyright © 2006 - 2019 PoemProject