![]() |
![]() |
![]() |
|
| Rycerz Bączek rusza na turniej Wśród rycerzy poruszenie - jutro turniej na arenie. Kopie już przygotowane, zbroje lśnią wypucowane. W swej komnacie, rycerz Bączek, okrąglutki niczym pączek, w zamyśleniu chrupiąc grzanki, postanowił stanąć w szranki. Rankiem zasiadł do śniadania, spałaszował cztery dania. Wpada giermek na pokoje: - Panie, czas nakładać zbroję! Słudzy dwoją się i troją, chyba coś nie tak z tą zbroją. Czyżby trochę się skurczyła? Wszak rok temu dobra była. Naciągają mocnej troki, aż spod zbroi wyszły boki. Ochraniacze, hełm na głowę, w hełm pióropusz i gotowe. W ruchach Bączka brak swobody, a tu jeszcze przed nim schody. Nie da rady, znieść go muszą, będzie ciężko z taką tuszą. Wreszcie na dziedzińcu stoi, dumny z siebie, w pełnej zbroi. Chcą go wsadzić na rumaka, ale rumak dał drapaka. Przeraziło się konisko, kiedy rycerz podszedł blisko. - Nie udźwignę takiej tuszy - i galopem w pole ruszył. Bączek ciężki pancerz zrzucił, smętny do komnaty wrócił. - Schudnę do przyszłego roku, nikt mi nie dotrzyma kroku. Poszła fama po powiecie: rycerz Bączek jest na diecie, aż biednego głowa boli od owsianki i fasoli. Liczba czytań: 880 || Liczba głosów: 0 ![]()
Copyright © 2006 - 2022 PoemProject |