![]() |
![]() |
![]() |
|
|
Grypa najpierw poczułem na plecach zimno potem gorącem buchnęło w skronie jeszcze w kolanach jakieś skrzypienie dopadła grypa szanowne zdrowie zmora paskudna wyszła z ukrycia nabrała mocy z jesiennym chłodem teraz pazury ostre wczepiła w ciało cherlawe nie całkiem młode w górę porwało rtęciowy słupek dreszcze wieczorem spocony ranek z nosa fontanna gardło czerwone do tego chrypa noce źle spane kaszel rozrzuca wirusów krocie w potrzasku głowa gnaty coś łamie o seksie nawet pomyśleć szkoda zbolałe ciało na oczach słabnie tabletek garście połykam co dnia a to plugastwo siedzi w najlepsze wypijam jakieś piołunów smaki lecz grypsko nie chce odpuścić wreszcie chyba mam dosyć chemii aspiryn wrócę do metod naszych prababci na trzy zdrowaśki zamknijcie w piecu tylko otwórzcie na czas łaskawcy 2009-10-2 Liczba czytań: 1709 || Liczba głosów: 1 ![]()
|
Copyright © 2006 - 2018 PoemProject